- Babciu, Nadia i Wiktoria powiedziały, że chciałyby, abyś była ich babcią - zakomunikowała mi wnuczka na drugi dzień po spotkaniu autorskim z dziećmi w bibliotece szkolnej. (Udało mi się napisać i opublikować w antologii poetów współczesnych kilka wierszyków o dzieciach.)
- Babciu, ale ja się nie zgadzam, żebyś ty była ich babcią - trajkotała całą drogę od opuszczenia świetlicy aż do szatni moja pierwszoklasistka.
- Ty jesteś moją babcią!
- Zaraz, zaraz! Tylko twoją?
- No moją i siostrzyczki, ale nikogo więcej. Babciu, pamiętaj o tym!
- A jeśli urodzi ci się braciszek albo siostrzyczka, albo u cioci urodzi się dzidziuś, to co wtedy? Przecież będę i ich babcią.
Cisza. Wnuczka zamilkła i zamyśliła się.
sobota, 29 grudnia 2018
poniedziałek, 17 grudnia 2018
Wigilia miejska
Wczoraj po raz kolejny w centrum miasta była zorganizowana Wigilia. Nawet pogoda dostosowała się do uroczystości i w nocy biały, puszysty śnieg wszystko pobielił.
Czasem tak bywa, że gdyby nie dziadkowie, a w tym wypadku babcia, to wnuczki ominęłaby taka atrakcja.
Spacer po pierwszym, większym śniegu był nie lada atrakcją. Msza dla dzieci z ciekawym kazaniem o sukcesie, miłości i dostatku oraz łańcuchem czerwonych serduszek spotkała się z zainteresowaniem wnuczek.
Podniosły charakter uroczystej Wigilii (naprzeciwko świątyni) z białym opłatkiem w roli głównej, przemówienia, życzenia, św. Mikołaj chętnie pozujący do zdjęć i częstujący cukierkami, słodkie upominki, zapach i smak wigilijnych potraw, dźwięki kolęd, moja nagroda w konkursie na stroik świąteczny czy też pełno stoisk z wędlinami, ciastami, rękodziełem na długo zapadną w pamięci wnuczek. Ponadto wesołe harce z dziećmi wokół fontanny i rzucanie się śnieżkami dopełnią wspomnienia moich aniołków.
Dziękuję organizatorom i sponsorom oraz wszystkim biorącym udział za niepowtarzalny urok i klimat zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.
Czasem tak bywa, że gdyby nie dziadkowie, a w tym wypadku babcia, to wnuczki ominęłaby taka atrakcja.
Spacer po pierwszym, większym śniegu był nie lada atrakcją. Msza dla dzieci z ciekawym kazaniem o sukcesie, miłości i dostatku oraz łańcuchem czerwonych serduszek spotkała się z zainteresowaniem wnuczek.
Podniosły charakter uroczystej Wigilii (naprzeciwko świątyni) z białym opłatkiem w roli głównej, przemówienia, życzenia, św. Mikołaj chętnie pozujący do zdjęć i częstujący cukierkami, słodkie upominki, zapach i smak wigilijnych potraw, dźwięki kolęd, moja nagroda w konkursie na stroik świąteczny czy też pełno stoisk z wędlinami, ciastami, rękodziełem na długo zapadną w pamięci wnuczek. Ponadto wesołe harce z dziećmi wokół fontanny i rzucanie się śnieżkami dopełnią wspomnienia moich aniołków.
Dziękuję organizatorom i sponsorom oraz wszystkim biorącym udział za niepowtarzalny urok i klimat zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.
Festyn charytatywny
15 grudnia miałam zaszczyt poprowadzić w pobliskiej miejscowości festyn charytatywny. Zapowiadałam poszczególne punkty programu, przygotowałam i przeprowadziłam kilka konkursów rodzinnych oraz bawiłam zgromadzoną publiczność dowcipami o strażakach. Dlaczego o strażakach? Dlatego, że jednemu ze strażaków w nocy 10 grudnia spłonął warsztat z trzema samochodami klientów. Jak to nieraz w życiu bywa, nic nie było ubezpieczone, a warsztat był głównym i jedynym źródłem utrzymania rodziny...
Niestety, nie mogłam zabrać wnuczek ze sobą, aby zobaczyły, że pomoc drugiemu człowiekowi w potrzebie jest rzeczą szlachetną i wcale nie musi być przykra, a wręcz przeciwnie, dawać radość i być przyjemna, wesoła.
Niestety, nie mogłam zabrać wnuczek ze sobą, aby zobaczyły, że pomoc drugiemu człowiekowi w potrzebie jest rzeczą szlachetną i wcale nie musi być przykra, a wręcz przeciwnie, dawać radość i być przyjemna, wesoła.
poniedziałek, 12 listopada 2018
Jeszcze Polska nie zginęła
11.11.11 r. przed godziną 11 przyszła na świat nasza siedmiolatka. Wczoraj była uroczystość rodzinna. Babcia zadbała o to, aby punktualnie o godz. 12.00 wszyscy wspólnie w postawie "na baczność" odśpiewali 4 zwrotki hymnu państwowego oraz pomodlili się modlitwą Anioł Pański w intencji Solenizantki, Rodziny i Ojczyzny, za tych, co polegli, pomarli i za lepsze jutro dla przyszłych pokoleń.
Dzieci śpiewały i modliły się razem z dorosłymi. Mam nadzieję, że ten dzień, łopocąca flaga na wietrze oraz przeżycia towarzyszące hymnowi i modlitwie na długo zostaną w pamięci dzieci.
Dzieci śpiewały i modliły się razem z dorosłymi. Mam nadzieję, że ten dzień, łopocąca flaga na wietrze oraz przeżycia towarzyszące hymnowi i modlitwie na długo zostaną w pamięci dzieci.
Pyskówka
- Babciu, jesteś? - słyszę pytanie Maleństwa dobiegające z półpiętra.
- Jestem, Perełko.
- Moja kochana babcia. Jak dobrze, że ona jest... - dobiegają słowa rozżalonej wnuczki z klatki schodowej.
- Chodź, Kochanie, do babci i powiedz, co się stało? - kieruję słowa do pojawiającej się czterolatki w progu kuchni.
- Tata powiedział, że nie da mi jeść.
- Wnuniu, ja teraz nie mam czasu, bo robię sok, ale jak skończę, to porozmawiam z tatą. Usiądź przy stole i popatrz, jak babcia robi sok albo porysuj sobie.
- Babciu, a ugotujesz mi jajko?
- Tak. A nie jadłaś śniadania?
- Jadłam, ale mało i jestem głodna.
Co robi babcia? Przerywa robienie soku i gotuje jajka, a ściślej 5 jajek, gdyby i druga wnuczka przyszła głodna i miała ochotę na jajka.
Po chwili w progu kuchni pojawia się starsza wnuczka.
- Masz chęć na jajeczko?
- Nie, dziękuję.
- Nie wiesz przypadkiem, dlaczego siostra nie dostanie jedzenia? - dopytuję.
- Bo ona pyskowała tacie i tata powiedział, że jak będzie pyskować, to on nie zdąży ugotować obiadu i nie da nam jeść.
- ? ...? Jak pyskowała? - pytam z niedowierzaniem.
- Bo jak tata dał nam śniadanie, to ona nie chciała jeść, tylko pyskowała, że chce co innego jeść.
- Babciu, a ona też pyskowała! - skarży Maluszek.
- Tak, pyskowałam, ale jak tata powiedział, żeby nie gadać, tylko jeść, to ja posłuchałam i przestałam pyskować i zjadłam to, co dał tata. Bo ja chcę, żeby tata ugotował obiad. A jej to chyba wcale nie zależy na jedzeniu?!...
- Jestem, Perełko.
- Moja kochana babcia. Jak dobrze, że ona jest... - dobiegają słowa rozżalonej wnuczki z klatki schodowej.
- Chodź, Kochanie, do babci i powiedz, co się stało? - kieruję słowa do pojawiającej się czterolatki w progu kuchni.
- Tata powiedział, że nie da mi jeść.
- Wnuniu, ja teraz nie mam czasu, bo robię sok, ale jak skończę, to porozmawiam z tatą. Usiądź przy stole i popatrz, jak babcia robi sok albo porysuj sobie.
- Babciu, a ugotujesz mi jajko?
- Tak. A nie jadłaś śniadania?
- Jadłam, ale mało i jestem głodna.
Co robi babcia? Przerywa robienie soku i gotuje jajka, a ściślej 5 jajek, gdyby i druga wnuczka przyszła głodna i miała ochotę na jajka.
Po chwili w progu kuchni pojawia się starsza wnuczka.
- Masz chęć na jajeczko?
- Nie, dziękuję.
- Nie wiesz przypadkiem, dlaczego siostra nie dostanie jedzenia? - dopytuję.
- Bo ona pyskowała tacie i tata powiedział, że jak będzie pyskować, to on nie zdąży ugotować obiadu i nie da nam jeść.
- ? ...? Jak pyskowała? - pytam z niedowierzaniem.
- Bo jak tata dał nam śniadanie, to ona nie chciała jeść, tylko pyskowała, że chce co innego jeść.
- Babciu, a ona też pyskowała! - skarży Maluszek.
- Tak, pyskowałam, ale jak tata powiedział, żeby nie gadać, tylko jeść, to ja posłuchałam i przestałam pyskować i zjadłam to, co dał tata. Bo ja chcę, żeby tata ugotował obiad. A jej to chyba wcale nie zależy na jedzeniu?!...
wtorek, 2 października 2018
Różne intencje
- Babciu, jesteś? - dobiega głos starszej wnuczki z półpiętra.
- Jestem.
- Babciu, a masz dla mnie czas?
- Mam.
Po chwili zjawia się wnuczka z książką i pudełkiem koralików.
- Babciu, usiądź koło mnie - zaprasza dziecko siadając przy stole i kładąc koraliki oraz otwartą książkę na wzorach zwierząt.
- Słoneczko, teraz nie mogę, bo robię soczek. Chcesz mi pomóc?
- A powiedziałaś, że masz czas? Ja chciałam, żebyś ze mną układała zwierzęta.
- A ja myślałam, że nie masz co robić i szukasz zajęcia. Pamiętasz, jak niedawno razem z Tobą i siostrzyczką upiekłyśmy pyszne ciasto?
- Tak, ale dzisiaj chciałam ułożyć żyrafę.
Wnuczka zakręciła się na pięcie i wyszła. Koraliki i książka zostały na stole.
Ot, babcia dała plamę...
- Jestem.
- Babciu, a masz dla mnie czas?
- Mam.
Po chwili zjawia się wnuczka z książką i pudełkiem koralików.
- Babciu, usiądź koło mnie - zaprasza dziecko siadając przy stole i kładąc koraliki oraz otwartą książkę na wzorach zwierząt.
- Słoneczko, teraz nie mogę, bo robię soczek. Chcesz mi pomóc?
- A powiedziałaś, że masz czas? Ja chciałam, żebyś ze mną układała zwierzęta.
- A ja myślałam, że nie masz co robić i szukasz zajęcia. Pamiętasz, jak niedawno razem z Tobą i siostrzyczką upiekłyśmy pyszne ciasto?
- Tak, ale dzisiaj chciałam ułożyć żyrafę.
Wnuczka zakręciła się na pięcie i wyszła. Koraliki i książka zostały na stole.
Ot, babcia dała plamę...
niedziela, 30 września 2018
Trzeba długo żyć
Po powrocie z pogrzebu śp. Cioci
- Babciu, ty nie umieraj jeszcze - poprosiła starsza wnuczka.
- No, raczej nie mam zamiaru jeszcze umierać.
- To dobrze, bo po twojej śmierci mama wyrzuci na pewno moje rysunki przyczepione do twojej lodówki.
- Babciu, ty nie umieraj jeszcze - poprosiła starsza wnuczka.
- No, raczej nie mam zamiaru jeszcze umierać.
- To dobrze, bo po twojej śmierci mama wyrzuci na pewno moje rysunki przyczepione do twojej lodówki.
poniedziałek, 24 września 2018
Urodziny koleżanki
Nasza czterolatka świętowała dzisiaj urodziny koleżanki. Urodziny odbyły się w sali zabaw. Dzieci miały moc wrażeń i atrakcji, ale nie gorzej bawili się rodzice, stwierdziłam po relacji zięcia.
Pamiątki z wakacji
Dzieci zaniosły na lekcje pamiątki z wakacji. Nasz pierwszaczek zaniósł muszelki, kamyki, kolorowe magnesy. Długie, jasne włosy ozdobiły kolorowe, góralskie spinki. Do tego wręczyłam wnuczce dwie wykonane przeze mnie fotoksiążki z wakacji.
Jakież było zdziwienie wnuczki, kiedy Pani pokazała dzieciom albumy i powiedziała, ze to najładniejsze pamiątki z wakacji.
- Babciu, no ale te książki to wcale nie są takie najlepsze, bo przecież kartki mogą się porwać i nie będzie pamiątek, a kamyki to tak łatwo się nie zniszczą, prawda?...
Jakież było zdziwienie wnuczki, kiedy Pani pokazała dzieciom albumy i powiedziała, ze to najładniejsze pamiątki z wakacji.
- Babciu, no ale te książki to wcale nie są takie najlepsze, bo przecież kartki mogą się porwać i nie będzie pamiątek, a kamyki to tak łatwo się nie zniszczą, prawda?...
czwartek, 20 września 2018
Na szachownicy
Wczoraj po lekcjach zabrałam naszego pierwszaczka na pierwsze zajęcia gry w szachy.
Na zebraniu z rodzicami wychowawczyni poprosiła rodziców, aby na razie nie zapisywali dzieci na żadne dodatkowe zajęcia związane z gimnastyką, akrobatyką, tańcami, bo i tak mają codziennie po 2 godziny zajęć wychowania fizycznego, więc należy dać dzieciom odpocząć od wysiłku fizycznego. Taniec odpuszczamy na dzień dzisiejszy.
Z niewielkiej oferty zajęć dedykowanych dzieciom wnuczka sama wybrała szachy. Pani instruktor pozwoliła dorosłym zostać z dziećmi. Muszę przyznać, że zajęcia poprowadzone były na wysokim poziomie. Efekt końcowy? Proszę. Po godzinie zajęć dzieci znały nazwy linii na szachownicy, potrafiły odczytać nazwy pól, ustawić piony na szachownicy oraz przyswoiły inne terminy i wiadomości związane z szachami.
Na zebraniu z rodzicami wychowawczyni poprosiła rodziców, aby na razie nie zapisywali dzieci na żadne dodatkowe zajęcia związane z gimnastyką, akrobatyką, tańcami, bo i tak mają codziennie po 2 godziny zajęć wychowania fizycznego, więc należy dać dzieciom odpocząć od wysiłku fizycznego. Taniec odpuszczamy na dzień dzisiejszy.
Z niewielkiej oferty zajęć dedykowanych dzieciom wnuczka sama wybrała szachy. Pani instruktor pozwoliła dorosłym zostać z dziećmi. Muszę przyznać, że zajęcia poprowadzone były na wysokim poziomie. Efekt końcowy? Proszę. Po godzinie zajęć dzieci znały nazwy linii na szachownicy, potrafiły odczytać nazwy pól, ustawić piony na szachownicy oraz przyswoiły inne terminy i wiadomości związane z szachami.
Pierwsze oceny w szkole
Moja wnuczka przyniosła pierwsze oceny ze szkoły. Z religii Pani postawiła dwie piątki w zeszycie: za ozdobienie obrazka i Modlitwę Pańską, a z języka polskiego za przeczytanie całego wierszyka Pani postawiła literkę A w dzienniku.
- Co znaczy literka "A" zapytałam?
- Babciu, Ty tego nie wiesz?
- Nie wiem, Skarbie.
- Babciu, literka "A" to jest najlepiej, bo jest jeszcze literka "B" i literka "C".
Aha, no to teraz już wiem, że dziecko umie pacierz, zna wszystkie litery i umie czytać.
- Co znaczy literka "A" zapytałam?
- Babciu, Ty tego nie wiesz?
- Nie wiem, Skarbie.
- Babciu, literka "A" to jest najlepiej, bo jest jeszcze literka "B" i literka "C".
Aha, no to teraz już wiem, że dziecko umie pacierz, zna wszystkie litery i umie czytać.
środa, 19 września 2018
"Nie jesteś sam"
W sobotę 15 września razem ze starszą wnuczką wzięłam udział w 6-kilometrowym marszu ECCO Walkathon. Dziecko bez problemu pokonało ten dystans, gdyż od dłuższego czasu przygotowywałyśmy się do imprezy pokonując z kijkami do nordik walkingu dość długie trasy. Wsparłyśmy fundację TVN "Nie jesteś sam".
Impreza zgromadziła tłumy ludzi. Organizatorzy pomyśleli o dzieciach i przygotowali sporo atrakcji. Dodatkową atrakcją dla mojego Słoneczka zafundowaną przez babcię była jazda metrem.
Kotyliony patriotyczne
Jakiś czas temu obie ze starszą wnuczką wykonałyśmy kotyliony patriotyczne na konkurs ogłoszony przez bibliotekę publiczną. Nasze kotyliony uplotłyśmy z białej i czerwonej wstążeczki.
Każdy uczestnik konkursu na kotylion i hasło zachęcające do wywieszania flagi otrzymał pamiątkowy dyplom i nagrodę. Nagroda sprawiła dziecku wiele radości. W dodatku była możliwość wymienienia nagrody na inną. Skorzystałyśmy z okazji. Wnusia wymieniła bilet do kina na książkę... o kosmosie. Ja swoje nagrody wymieniłam na bilety do sali zabaw dla dzieci.
Każdy uczestnik konkursu na kotylion i hasło zachęcające do wywieszania flagi otrzymał pamiątkowy dyplom i nagrodę. Nagroda sprawiła dziecku wiele radości. W dodatku była możliwość wymienienia nagrody na inną. Skorzystałyśmy z okazji. Wnusia wymieniła bilet do kina na książkę... o kosmosie. Ja swoje nagrody wymieniłam na bilety do sali zabaw dla dzieci.
poniedziałek, 10 września 2018
Wstręciuszek
- Ojej, zrobiła się dziurka w legginsach! Nie wkładaj paluszka. Babcia zaraz zaszyje dziurkę.
- Babciu, ja nie wkładam paluszka - odpowiedziała czterolatka.
- To dobrze. Twoja mama, jak była mała, a zauważyła dziurkę, to tak wierciła paluszkiem, że z małej dziurki momentalnie robiła się wielka dziura i ubranka nie dało się uratować.
- A to wstręciuszek był z mojej mamy - podsumowała wnuczka.
- Babciu, ja nie wkładam paluszka - odpowiedziała czterolatka.
- To dobrze. Twoja mama, jak była mała, a zauważyła dziurkę, to tak wierciła paluszkiem, że z małej dziurki momentalnie robiła się wielka dziura i ubranka nie dało się uratować.
- A to wstręciuszek był z mojej mamy - podsumowała wnuczka.
wtorek, 4 września 2018
Pierwszaczki
Nasz pierwszaczek został odprowadzony dzisiaj do szkoły przez mamę i babcię. Babcia zobaczyła szatnię, klasę i świetlicę, w których to pomieszczeniach będzie przebywać wnuczka podczas pobytu w szkole.
Po 7 lekcjach spędzonych w szkole pierwsze słowa wnuczki dopijającej przez słomkę soczek:
- Babciu, masz coś do picia?
Nie wzięłam, nie miałam.
- Babciu, ja cały dzień nic nie piłam. Mama nie zostawiła mi wody, tylko zabrała, a na obiad nie wypiłam kompotu, bo zabrakło dla mnie szklanki.
- ???
Butelka z wodą znalazła się w domu w plecaku. Szklanek też zapewne nie zabrakło...
Zresztą, koledze z klasy mama nie dała stroju na wf i ćwiczył w ubranku, w którym poszedł do szkoły.
W mojej obecności, na korytarzu przy szatni, mama wyjęła strój z plecaka.
Kanapki wnuczki wróciły do domu nie zjedzone.
- Przerwa była za krótka i tylko raz zdążyłam ugryźć kanapkę...
Pomimo tych niewygód dziecko wróciło zadowolone i buzia nie zamykała się od opowiadania o szkole.
Po 7 lekcjach spędzonych w szkole pierwsze słowa wnuczki dopijającej przez słomkę soczek:
- Babciu, masz coś do picia?
Nie wzięłam, nie miałam.
- Babciu, ja cały dzień nic nie piłam. Mama nie zostawiła mi wody, tylko zabrała, a na obiad nie wypiłam kompotu, bo zabrakło dla mnie szklanki.
- ???
Butelka z wodą znalazła się w domu w plecaku. Szklanek też zapewne nie zabrakło...
Zresztą, koledze z klasy mama nie dała stroju na wf i ćwiczył w ubranku, w którym poszedł do szkoły.
W mojej obecności, na korytarzu przy szatni, mama wyjęła strój z plecaka.
Kanapki wnuczki wróciły do domu nie zjedzone.
- Przerwa była za krótka i tylko raz zdążyłam ugryźć kanapkę...
Pomimo tych niewygód dziecko wróciło zadowolone i buzia nie zamykała się od opowiadania o szkole.
Witaj, Szkoło! Witaj, Przedszkole!
3 września był pierwszym, uroczystym dniem rozpoczęcia edukacji przez moją najstarszą wnuczkę. Cały ranek i poprzedzającą sobotę oraz niedzielę była bardzo radosna. Nie mogła doczekać się poniedziałku.
Pierwszy dzwonek usłyszała w towarzystwie rodziców.
Najpierw po drodze wszyscy odprowadzili 4-latkę do przedszkola. Mała szła z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony cieszyła się na spotkanie koleżanek i kolegów, a z drugiej chciała iść do szkoły razem z siostrą lub z babcią. Podczas rozstania nie płakała. W szatni zostawiła plecak z zabawkami, z którym poszła do przedszkola.
Pierwszy dzwonek usłyszała w towarzystwie rodziców.
Najpierw po drodze wszyscy odprowadzili 4-latkę do przedszkola. Mała szła z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony cieszyła się na spotkanie koleżanek i kolegów, a z drugiej chciała iść do szkoły razem z siostrą lub z babcią. Podczas rozstania nie płakała. W szatni zostawiła plecak z zabawkami, z którym poszła do przedszkola.
czwartek, 30 sierpnia 2018
Wakacje rodzinne
- Powiedzcie mi, moje wnusieńki, jak Wam się podobało nad morzem? - zapytałam po powrocie z wakacji rodzinnych.
- Super! Bardzo super! Najlepszy to chyba był nasz dom - stwierdziła starsza wnuczka.
- Nasz nowy dom "Tulipan" się nazywał - dodała młodsza.
- Nasz nowy dom "Tulipan" się nazywał - dodała młodsza.
Córka i zięć wrócili zadowoleni, więc chyba wakacje rodzinne były udane.
Kiedy zapytałam naszą starszą dziewuszkę, który wyjazd bardziej spodobał się (z babcią w góry czy z rodzicami nad morze?), dyplomatycznie odpowiedziała, że i tutaj i tutaj bardzo jej się podobało.
piątek, 20 lipca 2018
Wakacje z wnuczką
Po raz drugi przekonałam się, że wyjazd wakacyjny z dzieckiem nie musi być nudny, absorbujący, nie dający przyjemności i wypoczynku babci.
Jest wręcz przeciwnie. Taki wyjazd wnosi mnóstwo wrażeń, przyjemności, atrakcji i radości. A ileż okazji do lepszego poznania!
Chociaż od powrotu z naszych wakacji minęły prawie 2 tygodnie, wnuczka wciąż wspomina nasz wspólny wyjazd i pyta czy jeszcze tego lata zabiorę ją ze sobą na wakacje?
Jest wręcz przeciwnie. Taki wyjazd wnosi mnóstwo wrażeń, przyjemności, atrakcji i radości. A ileż okazji do lepszego poznania!
Chociaż od powrotu z naszych wakacji minęły prawie 2 tygodnie, wnuczka wciąż wspomina nasz wspólny wyjazd i pyta czy jeszcze tego lata zabiorę ją ze sobą na wakacje?
sobota, 14 lipca 2018
Upoważnienie rodzica wydane dziadkom na czas wyjazdu
Przed wyjazdem z wnuczką na letni wypoczynek zadbałam o to, aby zabrać ze sobą odpowiednie upoważnienie w przypadku zachorowania czy wypadku dziecka podczas podróży lub wypoczynku.
Wiem, że takie upoważnienie jest konieczne i bez tego nikt inny poza rodzicami nie może decydować o zabiegach medycznych, poza bezpośrednio zagrażającymi życiu dziecka. Żaden lekarz nawet w tych okolicznościach nie udzieli informacji o stanie zdrowia dziecka i jego szansach na przeżycie.
(Jakiś czas temu w naszym szpitalu lekarz odmówił zszycia rany dziecku przywiezionemu do szpitala przez dziadków. Dziadkowie czekali z dzieckiem, aż oddaleni o 80 km dotrą do szpitala rodzice dziecka.)
Szczególnie teraz, kiedy weszły od maja przepisy RODO, takie upoważnienie wydane przez rodziców jest wręcz niezbędne.
Moje upoważnienie tym razem było napisane odręcznie i wyglądało tak:
Wiem, że takie upoważnienie jest konieczne i bez tego nikt inny poza rodzicami nie może decydować o zabiegach medycznych, poza bezpośrednio zagrażającymi życiu dziecka. Żaden lekarz nawet w tych okolicznościach nie udzieli informacji o stanie zdrowia dziecka i jego szansach na przeżycie.
(Jakiś czas temu w naszym szpitalu lekarz odmówił zszycia rany dziecku przywiezionemu do szpitala przez dziadków. Dziadkowie czekali z dzieckiem, aż oddaleni o 80 km dotrą do szpitala rodzice dziecka.)
Szczególnie teraz, kiedy weszły od maja przepisy RODO, takie upoważnienie wydane przez rodziców jest wręcz niezbędne.
Moje upoważnienie tym razem było napisane odręcznie i wyglądało tak:
Miejscowość, data....................
Upoważnienie
Ja, ....................................(imię i nazwisko), legitymująca się dowodem osobistym .............................(seria i numer dowodu) upoważniam .........................................(moje imię i nazwisko), legitymującą się dowodem osobistym .....................(seria i numer mojego dowodu) do uzyskiwania informacji o stanie zdrowia mojego dziecka ......................................(imię i nazwisko dziecka) ..................................(PESEL dziecka) a także decydowaniu o niezbędnych świadczeniach medycznych w przypadku zagrożenia życia i zdrowia mojego dziecka w okresie od ........................ (data wyjazdu) do ............................... (data powrotu)
Czytelny podpis rodzica
Na szczęście nasz wyjazd był zdrowy, bezpieczny i przyjemny, ale przezorności nigdy dosyć.
środa, 11 lipca 2018
Wakacyjne dylematy czyli czym podróżować z dziećmi?
Starsza wnuczka po raz drugi była ze mną na wakacjach. Tym razem wybrałyśmy się w długą podróż. Długo rozważałam różne warianty wybrania środka komunikacji, wreszcie wybór padł na pociąg. Stwierdzam, że była to trafna decyzja. Dziecko miało możliwość swobodnego poruszania się. Znalazło się też odpowiednie towarzystwo rówieśników, dzięki czemu podróż minęła dziecku ciekawie i szybko. Nie bez znaczenia była możliwość toalety w bliskim zasięgu. Ponadto zabrałyśmy poduszkę - rogala pod głowę, gdyby wnuczce zechciało się spać. Książka, blok rysunkowy, kredki, długopis, kilka zabawek i tablet urozmaiciły podróż. Nie zapomniałyśmy o kanapkach, napojach i wodzie do picia. Zabrałyśmy też w podróż chusteczki nawilżane. Na czas podróży wybrałyśmy dzień - mniej męcząca niż noc. Podróż była bardzo udana. Kilka godzin podróżowania minęło bardzo szybko. Dziecko nie zmęczyło się - po wyjściu z pociągu było pełne energii i wigoru.
poniedziałek, 18 czerwca 2018
Teatrzyk
Starsza (6 lat) wnuczka jest bardzo kreatywna. Ostatnim razem przyszła do mnie z prośbą o twardy karton techniczny i patyczki do szaszłyków. Samodzielnie wykonała pacynki. Jedynie przymocować pacynki do patyków pomogło jej któreś z rodziców. Zawieszony koc posłużył jej za kurtynę. Młodsza siostra poszła w jej ślady, ale nie potrafiła dostosować się do zamysłu i wskazówek autorki/scenarzystki itd. czym psuła wątek i przedstawienie, no bo przecież musiała w tym samym czasie dać występ wg własnego scenariusza korzystając z przygotowanej sceny.
Widownia miała za to w jednym czasie dwa przedstawienia, co nie przeszkodziło jej oklaskiwać obu wykonawczyń.
Widownia miała za to w jednym czasie dwa przedstawienia, co nie przeszkodziło jej oklaskiwać obu wykonawczyń.
Oktawa Bożego Ciała
Całą oktawę Bożego Ciała wnuczki chodziły ze mną do kościoła i sypały kwiatki. Sypanie nieźle im wychodziło, bo w ubiegłym roku przeszły próbę. Z kwiatami nie było problemu, gdyż różowe i białe róże całe były obsypane kwieciem. Ponadto jaśminy miały pod dostatkiem pachnących kwiatów.
Gorzej wyglądała sprawa z zachowaniem 4-letniej Artystki. Pomagała "grać" organiście przebierając palcami po ławce, wyginając ciało i strojąc śmieszne miny. Śpiewała razem ze wszystkimi, aczkolwiek niekoniecznie to samo, a to co znała i kojarzyło się z melodią np. raz "Królu mój, ty śpij...", a najczęściej la, la, la.
Czyje małe, sprytne paluszki oskubały z kwiatków wianuszki na włosy? - nie zdradzę odpowiedzi, niech to zostanie tajemnicą.
Oj, trzeba koniecznie po wakacjach zapisać małą artystkę na jakieś zajęcia muzyczno - ruchowe...
Gorzej wyglądała sprawa z zachowaniem 4-letniej Artystki. Pomagała "grać" organiście przebierając palcami po ławce, wyginając ciało i strojąc śmieszne miny. Śpiewała razem ze wszystkimi, aczkolwiek niekoniecznie to samo, a to co znała i kojarzyło się z melodią np. raz "Królu mój, ty śpij...", a najczęściej la, la, la.
Czyje małe, sprytne paluszki oskubały z kwiatków wianuszki na włosy? - nie zdradzę odpowiedzi, niech to zostanie tajemnicą.
Oj, trzeba koniecznie po wakacjach zapisać małą artystkę na jakieś zajęcia muzyczno - ruchowe...
sobota, 9 czerwca 2018
Problem
- Babciu, jesteś? Chodź szybko do mnie, bo mam problem - zawołała z podwórka mała Perełka.
Zostawiłam wszystko i szybko udałam się na podwórko.
Maleństwo malowało farbami, a psotny wietrzyk rozwiewał stos przyniesionych kartek do malowania. Pozbierałam kartki, ułożyłam i przycisnęłam wiaderkiem. Przy okazji zorganizowałam miejsce do odkładania prac i przyciski, aby prace nie uleciały z wiatrem.
Jak to dobrze, że czasem i babcia pomoże dzieciom rozwiązać ich problemy...
Zostawiłam wszystko i szybko udałam się na podwórko.
Maleństwo malowało farbami, a psotny wietrzyk rozwiewał stos przyniesionych kartek do malowania. Pozbierałam kartki, ułożyłam i przycisnęłam wiaderkiem. Przy okazji zorganizowałam miejsce do odkładania prac i przyciski, aby prace nie uleciały z wiatrem.
Jak to dobrze, że czasem i babcia pomoże dzieciom rozwiązać ich problemy...
wtorek, 5 czerwca 2018
Festyn
3 czerwca podczas festynu moje wnuczki miały masę atrakcji, radości i szczęścia. Wypróbowały chyba wszystkie dostępne urządzenia, zajrzały w niemalże każdy zakątek, spróbowały słodkości i sprawdziły wiedzę w konkursach dla dzieci wygrywając nagrody. Pokonały tor przeszkód, pojeździły na kucykach, na motorze, wykonały własnoręcznie prace plastyczno-techniczne, obejrzały występy zespołów artystycznych. Wróciły do domu zmęczone, ale zadowolone, z balonikami, gadżetami, nagrodami i masą zdjęć wykonanych przez babcię.
Długi był w tym roku Dzień Dziecka: u nas trwał od piątku do niedzieli.
Długi był w tym roku Dzień Dziecka: u nas trwał od piątku do niedzieli.
środa, 30 maja 2018
Sprzątanie zabawek
- O, widzę, że macie dużo niepotrzebnych zabawek - powiedziałam po wejściu do pokoju.
- Nieprawda! - zaprotestowała starsza wnuczka.
- To dlaczego wasze zabawki leżą rozrzucone na podłodze? Mam je pozbierać do worka i wynieść do kontenera?
- Potrzebne!
- Babciu, nie wynoś! My już je sprzątamy.
...
Oj, chyba za dużo zabawek mają moje wnuczki. Człowiek dawniej miał ich niewiele i bardzo je szanował...
- Nieprawda! - zaprotestowała starsza wnuczka.
- To dlaczego wasze zabawki leżą rozrzucone na podłodze? Mam je pozbierać do worka i wynieść do kontenera?
- Potrzebne!
- Babciu, nie wynoś! My już je sprzątamy.
...
Oj, chyba za dużo zabawek mają moje wnuczki. Człowiek dawniej miał ich niewiele i bardzo je szanował...
wtorek, 22 maja 2018
Książki
- Babciu, czy jak będę duża, to dasz mi swoje książki? - zapytała 6-letnia wnuczka.
- Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje książki, że przychodzisz do naszej biblioteki, bierzesz je i czytasz, że malutka siostrzyczka też je bierze i ogląda, że odkładacie je na miejsce. Moje książki nie są tylko moje. Ja kupowałam je również z myślą i o Was i bardzo mi miło, że zaopiekujecie się moimi książkami.
- Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje książki, że przychodzisz do naszej biblioteki, bierzesz je i czytasz, że malutka siostrzyczka też je bierze i ogląda, że odkładacie je na miejsce. Moje książki nie są tylko moje. Ja kupowałam je również z myślą i o Was i bardzo mi miło, że zaopiekujecie się moimi książkami.
Noc muzeów
Zastanawiałam się czy 6-letnie dziecko zabrać ze sobą w nocy do muzeum? Czy to nie za wielkie wyzwanie dla młodego organizmu? Czy nie za bardzo się zmęczy? Czy nie zaśnie i nie przyjdzie z powrotem nieść wnuczki na rękach?
Koniec końców sytuacja rozwiązała się sama. Osoba, z którą miałyśmy jechać zachorowała. W takiej sytuacji ja skorzystałam z komunikacji publicznej, a wnuczka została w domu.
Teraz, po nocy muzeów, mogę stwierdzić, że dzieci, które widziałam były nieco starsze. Stanowiły one jednak wyjątki. Czekanie w kolejce na wejście do muzeum było dla nich bardzo uciążliwe i męczące. Niektóre przysypiały na siedząco.
Jednak dobrze się stało, że dziecko zostało w domu. Wnusia zmęczyłaby się, ja musiałabym zrezygnować ze zwiedzania i w dodatku dźwigać słodki ciężar na rękach. Poczekamy jeszcze trochę, aż nasz przedszkolaczek podrośnie.
Koniec końców sytuacja rozwiązała się sama. Osoba, z którą miałyśmy jechać zachorowała. W takiej sytuacji ja skorzystałam z komunikacji publicznej, a wnuczka została w domu.
Teraz, po nocy muzeów, mogę stwierdzić, że dzieci, które widziałam były nieco starsze. Stanowiły one jednak wyjątki. Czekanie w kolejce na wejście do muzeum było dla nich bardzo uciążliwe i męczące. Niektóre przysypiały na siedząco.
Jednak dobrze się stało, że dziecko zostało w domu. Wnusia zmęczyłaby się, ja musiałabym zrezygnować ze zwiedzania i w dodatku dźwigać słodki ciężar na rękach. Poczekamy jeszcze trochę, aż nasz przedszkolaczek podrośnie.
poniedziałek, 7 maja 2018
Majówka
Długi weekend majowy za nami. Mam nadzieję, że wszyscy spędzili go miło i bezpiecznie wrócili do domu.
My mieliśmy piękne spotkanie rodzinne. Wnuczki zachwycone, bo miały możliwość pobawić się z dawno niewidzianymi dziećmi. W dodatku miały specjalnie przygotowany dla nich stół oraz miejsce do odpoczynku. Ukłony dla siostrzenicy za przysłowiową "wisienkę na torcie" - o wszystkim pomyślała.
My mieliśmy piękne spotkanie rodzinne. Wnuczki zachwycone, bo miały możliwość pobawić się z dawno niewidzianymi dziećmi. W dodatku miały specjalnie przygotowany dla nich stół oraz miejsce do odpoczynku. Ukłony dla siostrzenicy za przysłowiową "wisienkę na torcie" - o wszystkim pomyślała.
Wycieczka do Farmy Iluzji
W ubiegłym tygodniu miałam możliwość zafundować wnuczkom wycieczkę do Farmy Iluzji w Mościskach. Starsza była po raz drugi, dla młodszej to pierwszy wyjazd. Obie jednak wróciły bardzo zadowolone z wycieczki.
Cieszę się, że mogłam spełnić marzenia dzieci.
Cieszę się, że mogłam spełnić marzenia dzieci.
Wyniki egzaminu do klasy pierwszej
Pod koniec kwietnia ukazały się wyniki egzaminu sprawnościowego do klasy pierwszej szkoły podstawowej. Zarówno wnuczka, jak i koleżanka oraz kolega z jej grupy znaleźli się na liście przyjętych.
Radość dziecka ogromna. :)
Radość dziecka ogromna. :)
wtorek, 24 kwietnia 2018
Postrzyżyny
Dziesiątki zgubionych spinek, frotek, gumek, zniszczonych opasek i innych ozdób włosów, a zwłaszcza moje, zięcia i pań z przedszkola prośby o ścięcie włosów pomogły. Włosy zasłaniały oczy, wchodziły do talerzy, przeszkadzały w zabawie. Nawet najładniejsza fryzurka czy wymyślne spineczki nie zdołały utrzymać się na włoskach choćby przez godzinę. Dziecko, wyżej wymienione ozdoby, na swoich blond włoskach zdołało utrzymać bardzo krótko - czasem ściągało po odejściu od szczotki czy grzebienia.
Dzisiaj córka zaprowadziła 4-latkę do fryzjerki i odbyły się postrzyżyny. Fryzurka dziewczęca, bardzo twarzowa, z grzyweczką. Włosy półdługie, ładnie układające się. Szkoda, że długo trwało przekonanie moich dziewczyn do postrzyżyn. Jednak wszystko dobre, co dobrze kończy się. Dziecku nie będą przeszkadzać już gumki, frotki itp, a krótka, twarzowa fryzurka będzie praktyczna i podkreśli urodę.
piątek, 20 kwietnia 2018
Pierwszy egzamin
18 kwietnia moja sześcioletnia wnuczka miała pierwszy w życiu egzamin. Zdawała egzaminy do klasy pierwszej sportowej. Razem z nią do egzaminu przystąpiła koleżanka i kolega z jej grupy przedszkolnej.
Po minie dziecka widziałam, że nie widać po niej zdenerwowania, onieśmielenia, tremy. Mało tego, po paru minutach w gronie nowych osób znalazła sobie kilka koleżanek.
Razem z młodszą siostrą zaprowadziłam ją na egzamin. W trakcie egzaminu dołączył do nas zięć. Cały egzamin na bieżąco uwieczniałam na zdjęciach i nagraniach i od razu przesyłałam córce, aby chociaż w taki sposób mogła uczestniczyć w ważnej chwili życia dziecka.
Zarówno wnuczka, jak i inne dzieci mogły liczyć na mój doping. Kibicowałam gorąco wszystkim, a najbardziej tym, które w szczególny sposób związane są ze mną.
Jak było do przewidzenia, wnuczce najsłabiej wyszedł bieg. W dodatku zwolniła tuż przed metą. Piękny wynik miała za to w staniu na ławeczce i sięganiu rękami w dół przy wyprostowanych kolanach. Pozostałe wyniki średnie.
Ogólnie egzamin wypadł dzieciom dobrze. Wyniki i lista przyjętych za tydzień. Trzymam kciuki za "moje" dzieci.
Po minie dziecka widziałam, że nie widać po niej zdenerwowania, onieśmielenia, tremy. Mało tego, po paru minutach w gronie nowych osób znalazła sobie kilka koleżanek.
Razem z młodszą siostrą zaprowadziłam ją na egzamin. W trakcie egzaminu dołączył do nas zięć. Cały egzamin na bieżąco uwieczniałam na zdjęciach i nagraniach i od razu przesyłałam córce, aby chociaż w taki sposób mogła uczestniczyć w ważnej chwili życia dziecka.
Zarówno wnuczka, jak i inne dzieci mogły liczyć na mój doping. Kibicowałam gorąco wszystkim, a najbardziej tym, które w szczególny sposób związane są ze mną.
Jak było do przewidzenia, wnuczce najsłabiej wyszedł bieg. W dodatku zwolniła tuż przed metą. Piękny wynik miała za to w staniu na ławeczce i sięganiu rękami w dół przy wyprostowanych kolanach. Pozostałe wyniki średnie.
Ogólnie egzamin wypadł dzieciom dobrze. Wyniki i lista przyjętych za tydzień. Trzymam kciuki za "moje" dzieci.
czwartek, 5 kwietnia 2018
Egzamin do klasy sportowej
Po wizycie w szkole wnuczka zdecydowała, że pójdzie do klasy sportowej. Ponieważ o przyjęciu do klasy o takim profilu zadecyduje egzamin sprawnościowy, dziecinka pilnie ćwiczy codziennie pod okiem taty. Dzisiaj ciepła, wiosenna pogoda sprzyjała treningowi na powietrzu, więc trenowała bieg. Bieganie wychodzi jej najsłabiej, ale ważne, że stara się i biega - wyjdzie jej to na zdrowie.
Test sprawności fizycznej będzie obejmował 5 prób:
1. Bieg na 50 m
2. Skok w dal z miejsca
3. Bieg wahadłowy na dystansie 4 x 10 m z przenoszeniem przedmiotu
4. Siady z leżenia tyłem w czasie 30 sekund
5. Skłon tułowia w dół
Test sprawności fizycznej będzie obejmował 5 prób:
1. Bieg na 50 m
2. Skok w dal z miejsca
3. Bieg wahadłowy na dystansie 4 x 10 m z przenoszeniem przedmiotu
4. Siady z leżenia tyłem w czasie 30 sekund
5. Skłon tułowia w dół
czwartek, 29 marca 2018
Szczerbatka
Niedawno nasza sześciolatka zgubiła dwa mleczaki w odstępie zaledwie trzech dni. Jakaż radość i duma! Ząbki znalazły się w pudełeczku razem z karteczką, a oprócz pieniędzy i prezentów od rodziny, pod poduszką znalazły się pieniążki od wróżki Zębuszki.
środa, 28 marca 2018
Zajęcia adaptacyjne
W minionym tygodniu wnuczka była w szkole na spotkaniu adaptacyjnym. Żadne z rodziców nie mogło wcześniej wyjść z pracy, więc zabrałam obie dziewczynki i poszłyśmy zwiedzać szkołę.
Ach, cóż to była za radość! Jakie pozytywne wrażenia, jakie emocje, jaka świetna zabawa. Szkołę opuściłyśmy jako jedne z ostatnich osób, a i tak nie udało nam się zajrzeć do wszystkich sal, gabinetów i pracowni. Obie wnuczki już następnego dnia zamiast do przedszkola chciały iść do szkoły.
Ach, cóż to była za radość! Jakie pozytywne wrażenia, jakie emocje, jaka świetna zabawa. Szkołę opuściłyśmy jako jedne z ostatnich osób, a i tak nie udało nam się zajrzeć do wszystkich sal, gabinetów i pracowni. Obie wnuczki już następnego dnia zamiast do przedszkola chciały iść do szkoły.
poniedziałek, 12 marca 2018
"Za ładna"
Dom Kultury ogłosił konkurs na ozdoby wielkanocne. Postanowiłyśmy wziąć w nim udział.
Maleństwo nie przejęło się wiele zadaniem. Na poczekaniu raz, dwa ozdobiło płaską pisankę, którą włożyłam w plastikowe opakowanie. Hm, raczej praca nie nadaje się do wysłania na konkurs. W jej wieku kółeczka i kreseczki powinny być staranniej wykonane.
Maleństwo nie przejęło się wiele zadaniem. Na poczekaniu raz, dwa ozdobiło płaską pisankę, którą włożyłam w plastikowe opakowanie. Hm, raczej praca nie nadaje się do wysłania na konkurs. W jej wieku kółeczka i kreseczki powinny być staranniej wykonane.
Starsza podeszła do zadania bardzo ambitnie. Cały tydzień misternie wkłuwała szpilkami kolorowe cekiny w styropianowe jajko według obmyślonego planu. Pisanka wyszła rzeczywiście ładnie, a paluszki jeszcze bolą od wkłuwania szpileczek. Przez czubek pisanki "idzie" napis "Wesołych Świąt!", po jednej stronie jest kura i kurczątko, a po drugiej gałązka palmowa. Całość wypełniona zielonymi cekinami. Na dole pisanki kolorowe wzorki.
Po wykonaniu pisanki dziecko stwierdziło, że nie odda jej na konkurs (organizator nie zwraca prac), gdyż wyszła "za ładna" i szkoda ją oddać. Da ją mamie, aby położyła na wielkanocnym stole.
poniedziałek, 26 lutego 2018
Wyróżnienie
Przeżyłam bardzo miłą chwilę podczas odbierania wnuczek z przedszkola. Przyszła do szatni Pani wychowawczyni starszej wnuczki z gratulacjami, dyplomami i nagrodą. Okazało się, że nasze Słoneczko otrzymało wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie plastycznym za pracę o tematyce zimowej. Dyplom otrzymało również Przedszkole oraz Pani, wobec czego ja także pogratulowałam Pani zdolnej wychowanki.
W domu były gratulacje i wielka radość. Wieczorem usiedliśmy do wspólnej gry. Nagroda okazała się wspaniałą zabawą rozwijającą spostrzegawczość, szybkość, refleks i myślenie.
Mama nagrodziła córcię dodatkową nagrodą i postanowiła po wakacjach zapisać swoją latorośl na zajęcia plastyczne.
W domu były gratulacje i wielka radość. Wieczorem usiedliśmy do wspólnej gry. Nagroda okazała się wspaniałą zabawą rozwijającą spostrzegawczość, szybkość, refleks i myślenie.
Mama nagrodziła córcię dodatkową nagrodą i postanowiła po wakacjach zapisać swoją latorośl na zajęcia plastyczne.
niedziela, 25 lutego 2018
Zakładki do książek
W ostatnim czasie za sprawą babci przybyło kilka nowych książeczek do domowej biblioteczki. Wnuczki z ochotą zabrały się do wykonania zakładek. Podałam jedynie prostokąty sztywnych kartek, a reszta to wyobraźnia i praca dzieci.
Dlaczego nie jedna zakładka? Mamy taki zwyczaj, że na dobranoc czytamy wierszyki, opowiadania, baśnie i bajeczki z kilku książeczek. Ponadto zaznaczymy te najbardziej lubiane, które muszą obowiązkowo pojawić się każdego wieczoru.
Pożytek potrójny: wnuczki miały zajęcie, babcia chwilę spokoju, a książki nowe zakładki. ;)
Dlaczego nie jedna zakładka? Mamy taki zwyczaj, że na dobranoc czytamy wierszyki, opowiadania, baśnie i bajeczki z kilku książeczek. Ponadto zaznaczymy te najbardziej lubiane, które muszą obowiązkowo pojawić się każdego wieczoru.
Pożytek potrójny: wnuczki miały zajęcie, babcia chwilę spokoju, a książki nowe zakładki. ;)
środa, 21 lutego 2018
Kiedy wreszcie skończy się chorowanie?!
Dzisiaj jestem wykończona. Nie tyle przepracowaniem, chociaż udało mi się zrobić generalne porządki w pokoju dziennym, który służy za salon i salę zabaw dla dzieci, co faktem, że obrzydliwe choróbsko upodobało sobie moje wnuczki i znów perfidnie zaatakowało bezbronne dzieciątko.
W grudniu/styczniu obie chorowały na ospę. Pod koniec stycznia zaczęła chorować młodsza. Ledwie jej przeszło, zachorowała starsza. Starszej powoli przechodzi, to znów dopadło młodszą. Gorączka do 40 stopni Celsjusza, katar, kaszel, ból głowy i mięśni, wymioty, osłabienie...
Żal ściska serce. Poza podaniem lekarstw od gorączki i chłodnych okładów na czoło nic nie mogłam poradzić...
W grudniu/styczniu obie chorowały na ospę. Pod koniec stycznia zaczęła chorować młodsza. Ledwie jej przeszło, zachorowała starsza. Starszej powoli przechodzi, to znów dopadło młodszą. Gorączka do 40 stopni Celsjusza, katar, kaszel, ból głowy i mięśni, wymioty, osłabienie...
Żal ściska serce. Poza podaniem lekarstw od gorączki i chłodnych okładów na czoło nic nie mogłam poradzić...
sobota, 17 lutego 2018
Ozdoby do włosów
Moje wnuczki mają piękne, długie włosy. Młodsza ciągle ściąga spinki, frotki, gumki, opaski i gubi. Co jakiś czas część odnajduje się i przynosimy z przedszkola garść ozdób. Problemem jest rozpoznanie tych właściwych, jeśli kilka ozdób na biurku Pani jest takich samych. Które są nasze?
Aby ozdoby były niepowtarzalne, podobały się i łatwo było je rozpoznać pośród innych, postanowiłam wykonać ozdoby razem z wnuczkami.
Wyciągnęłam wstążki, wstążeczki, koronki, frotki, gumę, nici, guziki, koraliki, szydełko, nożyczki, igły, agrafki i dalejże do dzieła! Sześciolatka ładnie pracowała: nawlekała koraliki, pomagała wybierać kolory wstążek oraz co jakiś czas zwijała wstążki rozwinięte przez młodszą siostrę. Młodsza cieszyła oczy różnorodnością materiałów i przyborów i musiała wszystko dokładnie obejrzeć, wziąć w ręce, "przymierzyć" czy będzie jej pasowało; stąd starsza miała ciągłe sprzątanie, a ja zerkanie czy wstążki i koraliki zamienione w naszyjniki i korale nie zacisną się na szyi, a "bransoletki" na rękach podczas tańca radości nie będą przyczyną zaplątania się we wstążki i upadku.
Po takiej wspólnej pracy udało się niewiele zrobić, ale radość wspólnego tworzenia pozostała.
Aby ozdoby były niepowtarzalne, podobały się i łatwo było je rozpoznać pośród innych, postanowiłam wykonać ozdoby razem z wnuczkami.
Wyciągnęłam wstążki, wstążeczki, koronki, frotki, gumę, nici, guziki, koraliki, szydełko, nożyczki, igły, agrafki i dalejże do dzieła! Sześciolatka ładnie pracowała: nawlekała koraliki, pomagała wybierać kolory wstążek oraz co jakiś czas zwijała wstążki rozwinięte przez młodszą siostrę. Młodsza cieszyła oczy różnorodnością materiałów i przyborów i musiała wszystko dokładnie obejrzeć, wziąć w ręce, "przymierzyć" czy będzie jej pasowało; stąd starsza miała ciągłe sprzątanie, a ja zerkanie czy wstążki i koraliki zamienione w naszyjniki i korale nie zacisną się na szyi, a "bransoletki" na rękach podczas tańca radości nie będą przyczyną zaplątania się we wstążki i upadku.
Po takiej wspólnej pracy udało się niewiele zrobić, ale radość wspólnego tworzenia pozostała.
wtorek, 13 lutego 2018
Zapusty
Jak przystało na ostatni dzień karnawału, muszą być pączki, faworki lub inne słodkości.
Zaprosiłam wnuczki do pomocy. Ubrałam w fartuszki, wyposażyłam w niezbędne akcesoria i pozwoliłam, ba, poprosiłam, aby pomogły. Dziewczynki (6,3 lat i 3,10 lat) były bardzo przejęte rolą i dumne, że to od nich zależy, jakie wyjdą pączusie i oponki z serem. Pracę podzieliłam sprawiedliwie. Starsza ręcznie wyrabiała ciasto, młodsza wałkowała. Mała wycinała kółeczka szklanką, większa kieliszkiem środeczki. Po wycięciu kilku oponek trzeba było zmienić profil produkcji, bo maleństwo zaczęło zawieszać oponki na ręce i udawać, że to są bransoletki... Produktem finalnym okazały się faworki. Młoda upajała się bransoletami i zrezygnowała z pomocy, a starsza ładnie przekładała ciasto przez nacięcia.
Przepis bardzo prosty do wykonania:
- 1 kg serka waniliowego (może być zwykły, mielony, ale dodać cukier waniliowy oraz z pół szklanki cukru),
- mąki tyle, ile się wgniecie (nam wyszedł 1 kg),
- 4 jajka,
- pół kostki roztopionego masła (może być margaryna),
- 1 łyżeczka płaska soli,
- 1 czubata łyżeczka sody,
- tłuszcz do głębokiego smażenia,
- cukier puder do posypania.
Zaprosiłam wnuczki do pomocy. Ubrałam w fartuszki, wyposażyłam w niezbędne akcesoria i pozwoliłam, ba, poprosiłam, aby pomogły. Dziewczynki (6,3 lat i 3,10 lat) były bardzo przejęte rolą i dumne, że to od nich zależy, jakie wyjdą pączusie i oponki z serem. Pracę podzieliłam sprawiedliwie. Starsza ręcznie wyrabiała ciasto, młodsza wałkowała. Mała wycinała kółeczka szklanką, większa kieliszkiem środeczki. Po wycięciu kilku oponek trzeba było zmienić profil produkcji, bo maleństwo zaczęło zawieszać oponki na ręce i udawać, że to są bransoletki... Produktem finalnym okazały się faworki. Młoda upajała się bransoletami i zrezygnowała z pomocy, a starsza ładnie przekładała ciasto przez nacięcia.
Przepis bardzo prosty do wykonania:
- 1 kg serka waniliowego (może być zwykły, mielony, ale dodać cukier waniliowy oraz z pół szklanki cukru),
- mąki tyle, ile się wgniecie (nam wyszedł 1 kg),
- 4 jajka,
- pół kostki roztopionego masła (może być margaryna),
- 1 łyżeczka płaska soli,
- 1 czubata łyżeczka sody,
- tłuszcz do głębokiego smażenia,
- cukier puder do posypania.
poniedziałek, 12 lutego 2018
Domek dla lalek
Babcia kupiła wnuczkom 4 komplety drewnianych mebli dla lalek: wyposażenie salonu, sypialni, kuchni i łazienki. Cóż to jednak za zabawa, kiedy mebelki ustawia się na stoliku, podłodze czy w tekturowych pudełkach po butach?
Postanowiłyśmy zrobić piętrowy domek dla lalek. Wykorzystałyśmy tekturowe pudełka różnej wielkości. Klej i taśma klejąca załatwiły resztę. Niepotrzebne nawet malowanie ścian, sufitów i podłóg. Wszystkie pomieszczenia mają ładny, jednakowy kolor. Główną gospodynią jest Masza.
Postanowiłyśmy zrobić piętrowy domek dla lalek. Wykorzystałyśmy tekturowe pudełka różnej wielkości. Klej i taśma klejąca załatwiły resztę. Niepotrzebne nawet malowanie ścian, sufitów i podłóg. Wszystkie pomieszczenia mają ładny, jednakowy kolor. Główną gospodynią jest Masza.
wtorek, 6 lutego 2018
Bal przebierańców
Starsza wnuczka miała w przedszkolu bal karnawałowy (była przebrana za Jasminę), a młodsza niestety, nie - chorowała.
Kiedy rodzice wyjechali na występ kabaretu, urządziłyśmy sobie bal. Starsza przebrała się za Elsę, młodsza za motylka, a babcia za królową tego królestwa.
Zabawa była przednia! Tańce, pląsy, wygibasy, podskoki...
Na pamiątkę zostały nam zdjęcia i nagrania.
Kiedy rodzice wyjechali na występ kabaretu, urządziłyśmy sobie bal. Starsza przebrała się za Elsę, młodsza za motylka, a babcia za królową tego królestwa.
Zabawa była przednia! Tańce, pląsy, wygibasy, podskoki...
Na pamiątkę zostały nam zdjęcia i nagrania.
niedziela, 4 lutego 2018
Inscenizacja bitwy w Powstaniu Styczniowym
W 155. rocznicę bitwy w Powstaniu Styczniowym odbyła się rekonstrukcja boju powstańców z wojskiem carskim.
Młodszej wnuczce choroba ustępuje, ale nie na tyle, aby mogła obejrzeć widowisko. Została z rodzicami w domu. Starsza, ciepło ubrana, podekscytowana udała się razem z babcią, cioteczną siostrą i ciocią.
Przybyłyśmy na tyle przed czasem, aby znaleźć dobre miejsce do oglądania wydarzeń. Wybrałam miejsce na środku, w grupie dzieci, tuż przy barierce.
Nie tylko moja wnuczka, ale i inne dzieci śledziły z zapartym tchem i bijącym serduszkiem rozgrywające się sceny przed oczami. Pomimo, iż w drodze powiedziałam dziewczynkom, czego mogą spodziewać się, dziecko bało się - tak sugestywna, przekonująca była gra aktorów, a pożar prawdziwy.
Kiedy dym zaczął "gryźć w oczy", zabrałam wnuczkę i odeszłyśmy dość daleko. Stamtąd w spokoju obejrzałyśmy końcówkę rekonstrukcji na mappingu (obrazy wyświetlane były na wielkiej ścianie budynku).
Powrotna podróż do domu była okazją do podzielenia się wrażeniami i przybliżenia dzieciom historii Polski i patriotyzmu jej mieszkańców.
Młodszej wnuczce choroba ustępuje, ale nie na tyle, aby mogła obejrzeć widowisko. Została z rodzicami w domu. Starsza, ciepło ubrana, podekscytowana udała się razem z babcią, cioteczną siostrą i ciocią.
Przybyłyśmy na tyle przed czasem, aby znaleźć dobre miejsce do oglądania wydarzeń. Wybrałam miejsce na środku, w grupie dzieci, tuż przy barierce.
Nie tylko moja wnuczka, ale i inne dzieci śledziły z zapartym tchem i bijącym serduszkiem rozgrywające się sceny przed oczami. Pomimo, iż w drodze powiedziałam dziewczynkom, czego mogą spodziewać się, dziecko bało się - tak sugestywna, przekonująca była gra aktorów, a pożar prawdziwy.
Kiedy dym zaczął "gryźć w oczy", zabrałam wnuczkę i odeszłyśmy dość daleko. Stamtąd w spokoju obejrzałyśmy końcówkę rekonstrukcji na mappingu (obrazy wyświetlane były na wielkiej ścianie budynku).
Powrotna podróż do domu była okazją do podzielenia się wrażeniami i przybliżenia dzieciom historii Polski i patriotyzmu jej mieszkańców.
wtorek, 30 stycznia 2018
Chore dziecko czyli babcie, dziadkowie spieszcie z pomocą
I znów nasze maleństwo choruje. Tym razem chore gardło. Gorączka nie odpuszcza, chrypka nie przechodzi. Dziecko nie nadaje się do przedszkola. Córka pierwszy miesiąc w nowej pracy, nie ma mowy o wolnym. Zięć nie ma możliwości wzięcia nawet jednego dnia wolnego ze względu na interes firmy. Babcia na emeryturze, ale jeszcze służy radą i pomocą na część etatu. W dodatku wypadł termin ustalonej wizyty u specjalisty...
Jak rodzina rozwiązuje kwestie opieki nad dziećmi? W najprostszy, możliwy sposób. Babcia przekłada wizytę u lekarza, organizuje zastępstwo za siebie na czas wyjścia do pracy i w zależności od tego czy jest komu zaprowadzić i odebrać starsze dziecko z przedszkola, opiekuje się jedną lub obiema wnuczkami.
Jak wygląda opieka? Standardowo. Poranne wstawanie, toaleta, ubieranie, przygotowanie śniadania, podanie lekarstw, sprzątanie, wspólna zabawa, rozpalenie w piecu c. o., przygotowanie obiadu, podanie lekarstw itd. aż do wieczora z przerwą na wyjście do pracy. W dni wyjazdu córki na uczelnię dochodzi wieczorna toaleta i usypianie dzieci.
Kocham moje wnuczki i dla nich z największą przyjemnością poświęcam swój czas.
Wnusieńko, wracaj szybciutko do zdrowia i pełni sił, bo czeka nas wiele pracy i zabaw.
Jak rodzina rozwiązuje kwestie opieki nad dziećmi? W najprostszy, możliwy sposób. Babcia przekłada wizytę u lekarza, organizuje zastępstwo za siebie na czas wyjścia do pracy i w zależności od tego czy jest komu zaprowadzić i odebrać starsze dziecko z przedszkola, opiekuje się jedną lub obiema wnuczkami.
Jak wygląda opieka? Standardowo. Poranne wstawanie, toaleta, ubieranie, przygotowanie śniadania, podanie lekarstw, sprzątanie, wspólna zabawa, rozpalenie w piecu c. o., przygotowanie obiadu, podanie lekarstw itd. aż do wieczora z przerwą na wyjście do pracy. W dni wyjazdu córki na uczelnię dochodzi wieczorna toaleta i usypianie dzieci.
Kocham moje wnuczki i dla nich z największą przyjemnością poświęcam swój czas.
Wnusieńko, wracaj szybciutko do zdrowia i pełni sił, bo czeka nas wiele pracy i zabaw.
niedziela, 28 stycznia 2018
Koncert patriotyczny
Młodsze dzieciątko znowu chore. :( Siedzi w domu z rodzicami.
Starszą wnuczkę zabrałam ze sobą na koncert noworoczny, na który złożyły się pieśni patriotyczne i religijne. Na scenie wystąpił chór reprezentacyjny Wojska Polskiego. Sala "pękała w szwach", ale udało nam się znaleźć miejsce siedzące (wnuczka siedziała na kolanach). Dziecko po raz pierwszy było na takim koncercie. Pieśni, piosenki wojskowe i kolędy bardzo podobały się jej w takim wykonaniu, o czym świadczyły oklaski, uśmiechnięta twarzyczka i słowa po koncercie. Przyznam szczerze, że występ chóru na żywo wywarł i na mnie wielkie wrażenie. To była prawdziwa uczta duchowa. :)Wielkie podziękowania i słowa uznania dla organizatorów.
sobota, 27 stycznia 2018
Zabawa koralikami
Od kilku dni mamy świetną zabawę koralikami do prasowania. Młodsza wnuczka próbuje sortować koraliki wg kolorów, a starsza układa różne obrazki wg wzoru lub własnego pomysłu. Całkiem nieźle radzi sobie z odczytywaniem wzorów z książki i przenoszeniem ich na tabliczkę. Wymyśla ciekawe wzory. Świetnie operuje pęsetą.
Dla trzylatki nie lada gratką jest przesypywanie, mieszanie, wysypywanie i rozsypywanie koralików. Przy tych czynnościach również ćwiczą się paluszki i rączki, więc babcia przymyka oko na koraliki znajdujące się na całym stole.
Dla trzylatki nie lada gratką jest przesypywanie, mieszanie, wysypywanie i rozsypywanie koralików. Przy tych czynnościach również ćwiczą się paluszki i rączki, więc babcia przymyka oko na koraliki znajdujące się na całym stole.
niedziela, 21 stycznia 2018
Dzień Babci
Jakie to miłe otrzymać od wnuczek laurki!
Wnuczki wykonały je w piątek w przedszkolu. Pokazywały każdemu i cieszyły się, jak pięknie je ozdobiły i jakie są śliczne. Wyrażały przekonanie, że dziadkom na pewno spodobają się. Nie pomyliły się. Ja jestem przeszczęśliwa. Tyle włożonej pracy, a przede wszystkim serca...
Wnuczki wykonały je w piątek w przedszkolu. Pokazywały każdemu i cieszyły się, jak pięknie je ozdobiły i jakie są śliczne. Wyrażały przekonanie, że dziadkom na pewno spodobają się. Nie pomyliły się. Ja jestem przeszczęśliwa. Tyle włożonej pracy, a przede wszystkim serca...
wtorek, 9 stycznia 2018
Tęsknota
- Babciu, wróciłaś!?
- Tak, wróciłam. Jestem już - melduje się babcia w domu po dłuższej nieobecności.
- Babciu, tęskniłam - wyznaje starsza wnuczka i przytula się.
- Babciu, ja też tęskniłam - powtarza młodsza i zarzuca rączęta na szyi.
Jakie to miłe...
- Tak, wróciłam. Jestem już - melduje się babcia w domu po dłuższej nieobecności.
- Babciu, tęskniłam - wyznaje starsza wnuczka i przytula się.
- Babciu, ja też tęskniłam - powtarza młodsza i zarzuca rączęta na szyi.
Jakie to miłe...
Subskrybuj:
Posty (Atom)