Nasz pierwszaczek został odprowadzony dzisiaj do szkoły przez mamę i babcię. Babcia zobaczyła szatnię, klasę i świetlicę, w których to pomieszczeniach będzie przebywać wnuczka podczas pobytu w szkole.
Po 7 lekcjach spędzonych w szkole pierwsze słowa wnuczki dopijającej przez słomkę soczek:
- Babciu, masz coś do picia?
Nie wzięłam, nie miałam.
- Babciu, ja cały dzień nic nie piłam. Mama nie zostawiła mi wody, tylko zabrała, a na obiad nie wypiłam kompotu, bo zabrakło dla mnie szklanki.
- ???
Butelka z wodą znalazła się w domu w plecaku. Szklanek też zapewne nie zabrakło...
Zresztą, koledze z klasy mama nie dała stroju na wf i ćwiczył w ubranku, w którym poszedł do szkoły.
W mojej obecności, na korytarzu przy szatni, mama wyjęła strój z plecaka.
Kanapki wnuczki wróciły do domu nie zjedzone.
- Przerwa była za krótka i tylko raz zdążyłam ugryźć kanapkę...
Pomimo tych niewygód dziecko wróciło zadowolone i buzia nie zamykała się od opowiadania o szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz