Dzieci z przedszkola chorują na ospę. Nasze maleństwo dzisiaj dopadł wirus ospy. Zadzwonili z przedszkola, żeby odebrać dziecko, bo ma ospę (wysoka temperatura i pełno króst na ciele). Mama daleko w pracy, tata blisko, ale też w pracy i babcia w pracy. Babcia najwcześniej, jak tylko mogła zabrała dzieci (starsza króst jeszcze nie miała - panie obejrzały ją wnikliwie i zmierzyły temperaturę, ale była "niewyraźna" i stan podgorączkowy dobrze nie wróżył) i zaprowadziła obie do lekarza. Trzylatka usypiała w drodze. W gabinecie lekarskim termometr wskazał 38,9 st. C. Wizyta trwała krótko. Zalecenia, jakie leki i jak przyjmować, naklejki dzielnego pacjenta plus inne gadżety, do apteki i do domu. To samo dla drugiej, jak wirus da znać o sobie. W domu nurofen od gorączki, wysmarowanie gencjaną króst i... zanim pościeliłam łóżko chore dziecko usnęło w fotelu. Przeniosłam na łóżko, otuliłam i dziecko śpi. Starszą chyba też bierze, bo i ona położyła się. Temperatura na szczęście nie podnosi się.
Wieczorem, po powrocie z pracy, córka szykuje kąpiel w wannie z nadmanganianem potasu. Starsza ma pierwszą krostę na twarzy koło nosa. Płacz, bo brzydko wygląda z fioletową cętką. Córka tłumaczy, że nikt jej nie będzie widział, bo jutro nie pójdzie do przedszkola. - Najprawdopodobniej nie tylko jutro, ale przez najbliższe 2-3 tygodnie - uściślam.
- Że też ja nie wiedziałam wcześniej, że od ospy można szczepić - wyrzuca sobie córka...
czwartek, 21 grudnia 2017
- Babciu, mama krzyczy na mnie - przyszło do mnie wczoraj wieczorem rozżalone maleństwo ze smutną miną.
- Tak? A jak krzyczy?
- Tak. Krzyczy, że Mikołaj wszystko widzi.
- Mama ma rację - odzywa się starsza wnuczka, która akurat pojawia się w progu mieszkania. - On mieszka w niebie i z góry wszystko widzi. Dzieci muszą być grzeczne, bo nie dostaną prezentu, a tylko rózgę. Ten w przedszkolu i na rynku był przebrany, ale w święta przychodzi prawdziwy.
Płacz.
- Ja nie chcę rózgi.
- Nie płacz, bądź grzeczna, a na pewno dostaniesz piękny prezent od Mikołaja - pocieszam.
- Babciu, nie wiadomo czy ona dostanie, bo nie ćwiczy szlaczków. Tata powiedział, że ja mam ćwiczyć pisanie literek i cyferek, a ona szlaczków.
- Słuchajcie, Mikołaj naprawdę zagląda do okien i widzi czy dzieci zasługują na prezenty. Wy jesteście grzeczne i na pewno coś Wam przyniesie.
- Tak? A jak krzyczy?
- Tak. Krzyczy, że Mikołaj wszystko widzi.
- Mama ma rację - odzywa się starsza wnuczka, która akurat pojawia się w progu mieszkania. - On mieszka w niebie i z góry wszystko widzi. Dzieci muszą być grzeczne, bo nie dostaną prezentu, a tylko rózgę. Ten w przedszkolu i na rynku był przebrany, ale w święta przychodzi prawdziwy.
Płacz.
- Ja nie chcę rózgi.
- Nie płacz, bądź grzeczna, a na pewno dostaniesz piękny prezent od Mikołaja - pocieszam.
- Babciu, nie wiadomo czy ona dostanie, bo nie ćwiczy szlaczków. Tata powiedział, że ja mam ćwiczyć pisanie literek i cyferek, a ona szlaczków.
- Słuchajcie, Mikołaj naprawdę zagląda do okien i widzi czy dzieci zasługują na prezenty. Wy jesteście grzeczne i na pewno coś Wam przyniesie.
wtorek, 19 grudnia 2017
Spotkanie opłatkowe
W mieście po raz trzeci odbyło się spotkanie opłatkowe. Zabrałam dzieci ze sobą, aby mogły uczestniczyć w tym wydarzeniu.
Poświęcenie opłatków, życzenia władz miejskich i samorządowych, łamanie się opłatkiem, składanie życzeń, Mikołaj częstujący słodkościami, wigilijne potrawy i towarzyszący imprezie kiermasz oraz kolędy rozbrzmiewające w tle spotkania, a także spotkane koleżanki i koledzy z przedszkola na pewno na długo zapadną w pamięci wnuczek.
poniedziałek, 18 grudnia 2017
Jasełka
Nasze maleństwo występowało w jasełkach w przedszkolu. Jak pytaliśmy wcześniej, kim będzie, odpowiadała, że rybką.
- Mam nadzieję, że nie karpiem na wigilijnym stole - roześmiałam się.
- Karpiem - przekomarzała się ze mną.
Okazało się, że wszystkie dziewczynki były aniołkami. (W ubiegłym roku była owieczką, więc równie dobrze, w tym mogła być rybką.)
Zrobiliśmy jej wspaniałą niespodziankę. Tak się szczęśliwie złożyło, że całą rodziną mogliśmy przyjść, obejrzeć i oklaskiwać jej występ. Dzieci prezentowały się wspaniale, a nasz aniołek na widok kolejnych osób z rodziny wchodzących do sali aż podskakiwał z radości. (Tak samo radośnie powitała pojawienie się w sali pani dyrektor.) Pastorałki, kolędy, wierszyki i taniec w wykonaniu trzylatków wszystkim spodobały się, o czym świadczyły wielkie brawa po występie. Pojawienie Mikołaja spotkało się z oklaskami ze strony dorosłych i... mieszanymi uczuciami dzieci. Moja wnuczka miała nietęgą minę. Po prezent poszła ze starszą siostrą i tatą. (Mama filmowała, a babcia robiła zdjęcia.)
Szkoda, że do starszej wnuczki na jasełka pójdzie tylko tata. Będzie aniołkiem. Rolę umie śpiewająco.
czwartek, 14 grudnia 2017
U szewca
Wybrałam się do szewca z butami córki, ponieważ odkleiły się w nich podeszwy. Wróciłam i oznajmiłam, że kozaki będą zreperowane na jutro.
- Babciu, a jak wygląda szewc?
- Babciu, a jak on naprawia buty?
- Babciu, na pewno żadne dziecko z przedszkola nie było nigdy u szewca, to my opowiemy dzieciom, jak on wygląda. Babciu, weź nas do szewca.
Nie pozostało mi nic innego, jak wcześniej odebrać dzieci z przedszkola i zabrać do szewca.
Zakład szewski został dokładnie obejrzany. Pan nie miał akurat klientów, więc bardzo chętnie opowiedział o swojej pracy, pokazał maszyny i narzędzia potrzebne do naprawy obuwia. Żeby było sprawiedliwie, jedna wnuczka zapłaciła za naprawę, a druga odebrała buty.
Przy okazji zapytałam, czy może przyjść cała grupa starszaków z przedszkola, aby koleżanki i koledzy też mogli zobaczyć, jak wygląda zakład szewski i jak pracuje szewc.
- Babciu, a jak wygląda szewc?
- Babciu, a jak on naprawia buty?
- Babciu, na pewno żadne dziecko z przedszkola nie było nigdy u szewca, to my opowiemy dzieciom, jak on wygląda. Babciu, weź nas do szewca.
Nie pozostało mi nic innego, jak wcześniej odebrać dzieci z przedszkola i zabrać do szewca.
Zakład szewski został dokładnie obejrzany. Pan nie miał akurat klientów, więc bardzo chętnie opowiedział o swojej pracy, pokazał maszyny i narzędzia potrzebne do naprawy obuwia. Żeby było sprawiedliwie, jedna wnuczka zapłaciła za naprawę, a druga odebrała buty.
Przy okazji zapytałam, czy może przyjść cała grupa starszaków z przedszkola, aby koleżanki i koledzy też mogli zobaczyć, jak wygląda zakład szewski i jak pracuje szewc.
piątek, 8 grudnia 2017
Skarżypyta?
- Babciu, jesteś? - dobiega z góry schodów wołanie trzylatki.
- Jestem, Aniołku.
- A mogę przyjść do Ciebie?
- No pewnie, że możesz, Kochanie.
- Babciu, tata krzyczał na moją Siostrę. - słyszę już od drzwi.
- A co się stało?
- Ona robiła o tak... - tu wnuczka tupie nóżkami, pokazując zachowanie starszej siostry.
- A nie wydzierałyście sobie zabawek? Nie zaczepiałaś jej?
Cisza.
Babcia nie interweniuje, a jedynie rozmawia z "donosicielką" o tym, że należy bawić się zgodnie, nie bić, nie zabierać zabawek i słuchać rodziców.
- Jestem, Aniołku.
- A mogę przyjść do Ciebie?
- No pewnie, że możesz, Kochanie.
- Babciu, tata krzyczał na moją Siostrę. - słyszę już od drzwi.
- A co się stało?
- Ona robiła o tak... - tu wnuczka tupie nóżkami, pokazując zachowanie starszej siostry.
- A nie wydzierałyście sobie zabawek? Nie zaczepiałaś jej?
Cisza.
Babcia nie interweniuje, a jedynie rozmawia z "donosicielką" o tym, że należy bawić się zgodnie, nie bić, nie zabierać zabawek i słuchać rodziców.
Fajna dziewczyna
- Babciu, masz jedzenie? - częste pytanie trzylatki.
- Mam.
- Dasz jeść?
- Oczywiście, Kochanie, że dam.
Wnuczka zjadła, popiła i stwierdziła:
- Fajna dziewczyna z Ciebie, Babciu! ;)
- Mam.
- Dasz jeść?
- Oczywiście, Kochanie, że dam.
Wnuczka zjadła, popiła i stwierdziła:
- Fajna dziewczyna z Ciebie, Babciu! ;)
środa, 6 grudnia 2017
Mikołajki
Jakie to wspaniałe uczucie być pomocnikiem św. Mikołaja i obdarowywać prezentami! Radość, uśmiech i szczęście na twarzach dzieci są bezcenne. I ta niezłomna wiara, że to najprawdziwszy, święty Mikołaj dotarł do naszego domu i przyniósł prezenty. I to był w dodatku 2 razy. Raz nawkładał upominków w skarpety, a drugi raz głęboko w nocy zostawił ozdobne torby pełne prezentów.
- Jak on do nas trafił?
- A jak on wszedł do naszego pokoju?
- Skąd on wiedział, że właśnie marzyłyśmy o takich prezentach?
- A dlaczego my go nie widziałyśmy?
- A dlaczego był 2 razy?
Wątpliwościom i zdziwieniom nie było końca i trzeba było na wszystkie pytania poważnie odpowiedzieć. :)
W przedszkolu w dzień ponownie zawitał św. Mikołaj i obdarował każde dziecko prezentem. :)
Wspaniała, niepowtarzalna atmosfera wyczekiwania na przyjście upragnionego gościa ma wielką magię. Jak dobrze, że niedługo znów będzie można jej doświadczyć.
Powiem na ucho, że o mnie św. Mikołaj też nie zapomniał. Grunt to wychować sobie dobrych pomocników. ;)
- Jak on do nas trafił?
- A jak on wszedł do naszego pokoju?
- Skąd on wiedział, że właśnie marzyłyśmy o takich prezentach?
- A dlaczego my go nie widziałyśmy?
- A dlaczego był 2 razy?
Wątpliwościom i zdziwieniom nie było końca i trzeba było na wszystkie pytania poważnie odpowiedzieć. :)
W przedszkolu w dzień ponownie zawitał św. Mikołaj i obdarował każde dziecko prezentem. :)
Wspaniała, niepowtarzalna atmosfera wyczekiwania na przyjście upragnionego gościa ma wielką magię. Jak dobrze, że niedługo znów będzie można jej doświadczyć.
Powiem na ucho, że o mnie św. Mikołaj też nie zapomniał. Grunt to wychować sobie dobrych pomocników. ;)
wtorek, 5 grudnia 2017
Pieniądze
Wczoraj, moja mała (3-letnia) wnuczka urządziła sobie zabawę moimi banknotami wyjętymi z portfela. Na szczęście nie schowała, nie pocięła, nie porwała, nie wyrzuciła...
Do tej pory żadne z dzieci nigdy nie buszowało w portmonetkach, więc niespiesznie rozpakowywałam zakupy układając je w szafkach na półki. W pewnej chwili mały aniołek szczebiocze wesoło i podnosi do góry rączkę z banknotami. W pierwszej chwili oniemiałam. Coś podobnego? U nas nikt nie szpera nikomu w rzeczach osobistych, nie otwiera korespondencji, przesyłek, nie czyta e-maili, sms-ów. Szanujemy prywatność. A tu, takie maniery. Nie dopatrzyłabym się pewnie nawet wyjętych banknotów, bo nie noszę przy sobie więcej niż 100 - 200 zł, ale sam fakt grzebania w cudzych rzeczach i branie bez pozwolenia są niedopuszczalne, a zachowanie zastanawiające. No, a poza tym to nie błahostka, ale pieniądze.
Od razu przeprowadziłam rozmowę wyjaśniającą, a o zaistniałej sytuacji powiadomiłam córkę i zięcia, aby zwracali uwagę na to, że należy kłaść wszystko powyżej wzroku i zasięgu rączek maleństwa.
Do tej pory żadne z dzieci nigdy nie buszowało w portmonetkach, więc niespiesznie rozpakowywałam zakupy układając je w szafkach na półki. W pewnej chwili mały aniołek szczebiocze wesoło i podnosi do góry rączkę z banknotami. W pierwszej chwili oniemiałam. Coś podobnego? U nas nikt nie szpera nikomu w rzeczach osobistych, nie otwiera korespondencji, przesyłek, nie czyta e-maili, sms-ów. Szanujemy prywatność. A tu, takie maniery. Nie dopatrzyłabym się pewnie nawet wyjętych banknotów, bo nie noszę przy sobie więcej niż 100 - 200 zł, ale sam fakt grzebania w cudzych rzeczach i branie bez pozwolenia są niedopuszczalne, a zachowanie zastanawiające. No, a poza tym to nie błahostka, ale pieniądze.
Od razu przeprowadziłam rozmowę wyjaśniającą, a o zaistniałej sytuacji powiadomiłam córkę i zięcia, aby zwracali uwagę na to, że należy kłaść wszystko powyżej wzroku i zasięgu rączek maleństwa.
niedziela, 3 grudnia 2017
Aby szczęśliwym być...
- Ach, jaka jestem szczęśliwa! Jak się cieszę, że urodziłam się i żyję na tym świecie! - stwierdzenie mojej 6-letniej wnuczki po otrzymaniu kolejnych figurek Skiteez Star Wars z Lidla. :)
- Byłabym jeszcze szczęśliwsza, gdyby mama kupiła mi pudełko, w którym można przechowywać Star Wars-y.
W oczach i zachowaniu dziecka malowało się prawdziwe szczęście. :)
Jakże niewiele potrzeba, aby być szczęśliwym...
- Byłabym jeszcze szczęśliwsza, gdyby mama kupiła mi pudełko, w którym można przechowywać Star Wars-y.
W oczach i zachowaniu dziecka malowało się prawdziwe szczęście. :)
Jakże niewiele potrzeba, aby być szczęśliwym...
Subskrybuj:
Posty (Atom)