czwartek, 21 grudnia 2017

Ospa

   Dzieci z przedszkola  chorują na ospę. Nasze maleństwo dzisiaj dopadł wirus ospy.  Zadzwonili z przedszkola,  żeby odebrać dziecko,  bo ma ospę (wysoka temperatura i pełno króst na ciele). Mama daleko w pracy,  tata blisko,  ale też w pracy i babcia w pracy.   Babcia najwcześniej,  jak tylko mogła zabrała dzieci (starsza króst jeszcze nie miała -  panie obejrzały ją wnikliwie i zmierzyły temperaturę,  ale była "niewyraźna" i stan podgorączkowy dobrze nie wróżył)  i zaprowadziła obie do lekarza. Trzylatka  usypiała w drodze. W gabinecie lekarskim termometr wskazał 38,9 st. C. Wizyta trwała krótko.  Zalecenia,  jakie leki i jak przyjmować,  naklejki dzielnego pacjenta plus inne gadżety,  do apteki i do domu.  To samo dla drugiej,  jak wirus da znać o sobie.  W domu nurofen od gorączki,  wysmarowanie gencjaną króst i...  zanim pościeliłam łóżko chore dziecko usnęło w fotelu. Przeniosłam na łóżko,  otuliłam i dziecko śpi. Starszą chyba też bierze,  bo i ona położyła się. Temperatura na szczęście nie podnosi się. 
   Wieczorem, po powrocie z pracy, córka szykuje kąpiel w wannie z nadmanganianem potasu. Starsza ma pierwszą krostę na twarzy koło nosa.  Płacz,  bo brzydko wygląda z fioletową cętką.  Córka tłumaczy,  że nikt jej nie będzie widział,  bo jutro nie pójdzie do przedszkola. -  Najprawdopodobniej nie tylko jutro,  ale przez najbliższe 2-3 tygodnie -  uściślam.
- Że też ja nie wiedziałam wcześniej,  że od ospy można szczepić -  wyrzuca sobie córka...
- Babciu,  mama krzyczy na mnie -  przyszło do mnie wczoraj wieczorem  rozżalone maleństwo ze smutną miną.
- Tak?  A jak krzyczy?
-  Tak.  Krzyczy,  że Mikołaj wszystko widzi.
- Mama ma rację -  odzywa się starsza wnuczka,  która akurat pojawia się w progu mieszkania.  -  On mieszka w niebie i z góry wszystko widzi. Dzieci muszą być grzeczne,  bo nie dostaną prezentu,  a tylko rózgę. Ten w przedszkolu i na rynku był przebrany,  ale w święta przychodzi prawdziwy.
   Płacz.
 - Ja nie chcę rózgi.
- Nie płacz,  bądź grzeczna,  a na pewno dostaniesz piękny prezent od Mikołaja -  pocieszam.
- Babciu,  nie wiadomo czy ona dostanie,  bo nie ćwiczy szlaczków. Tata powiedział,  że ja mam ćwiczyć pisanie literek i cyferek,  a ona szlaczków.
- Słuchajcie,  Mikołaj naprawdę zagląda do okien i widzi czy dzieci zasługują na prezenty. Wy jesteście grzeczne i na pewno coś Wam przyniesie.

wtorek, 19 grudnia 2017

Spotkanie opłatkowe

   W mieście po raz trzeci odbyło się spotkanie opłatkowe. Zabrałam dzieci ze sobą, aby mogły uczestniczyć w tym wydarzeniu.
   Poświęcenie opłatków, życzenia władz miejskich i samorządowych, łamanie się opłatkiem, składanie życzeń, Mikołaj częstujący słodkościami, wigilijne potrawy i towarzyszący imprezie kiermasz oraz kolędy rozbrzmiewające w tle spotkania, a także spotkane koleżanki i koledzy z przedszkola na pewno na długo zapadną w pamięci wnuczek. 

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Jasełka

   Nasze maleństwo występowało w jasełkach w przedszkolu.  Jak pytaliśmy wcześniej, kim będzie, odpowiadała, że rybką. 

- Mam nadzieję, że nie karpiem na wigilijnym stole - roześmiałam się. 

- Karpiem - przekomarzała się ze mną. 

   Okazało się, że wszystkie dziewczynki były aniołkami. (W ubiegłym roku była owieczką, więc równie dobrze, w tym mogła być rybką.) 

   Zrobiliśmy jej wspaniałą niespodziankę. Tak się szczęśliwie złożyło, że całą rodziną mogliśmy  przyjść, obejrzeć i oklaskiwać jej występ.     Dzieci prezentowały się wspaniale, a nasz aniołek na widok kolejnych osób z rodziny wchodzących do sali aż podskakiwał z radości. (Tak samo radośnie powitała pojawienie się w sali pani dyrektor.)   Pastorałki, kolędy, wierszyki i taniec w wykonaniu trzylatków wszystkim spodobały się, o czym świadczyły wielkie brawa po występie.   Pojawienie Mikołaja spotkało się z oklaskami ze strony dorosłych i... mieszanymi uczuciami dzieci. Moja wnuczka miała nietęgą minę. Po prezent poszła ze starszą siostrą i tatą. (Mama filmowała, a babcia robiła zdjęcia.)

   Szkoda, że do starszej wnuczki na jasełka pójdzie tylko tata. Będzie aniołkiem. Rolę umie śpiewająco. 

czwartek, 14 grudnia 2017

U szewca

   Wybrałam się do szewca z butami córki, ponieważ odkleiły się w nich podeszwy. Wróciłam i oznajmiłam, że kozaki będą zreperowane na jutro. 
- Babciu, a jak wygląda szewc? 
- Babciu, a jak on naprawia buty?
- Babciu, na pewno żadne dziecko z przedszkola nie było nigdy u szewca, to my opowiemy dzieciom, jak on wygląda. Babciu, weź nas do szewca. 
   Nie pozostało mi nic innego, jak wcześniej odebrać dzieci z przedszkola i zabrać do szewca. 
   Zakład szewski został dokładnie obejrzany. Pan nie miał akurat klientów, więc bardzo chętnie opowiedział o swojej pracy, pokazał maszyny i narzędzia potrzebne do naprawy obuwia. Żeby  było sprawiedliwie, jedna wnuczka zapłaciła za naprawę, a druga odebrała buty. 
   Przy okazji zapytałam, czy może przyjść cała grupa starszaków z przedszkola, aby koleżanki i koledzy też mogli zobaczyć, jak wygląda zakład szewski i jak pracuje szewc. 

piątek, 8 grudnia 2017

Skarżypyta?

   - Babciu, jesteś? - dobiega z góry schodów wołanie trzylatki.
- Jestem, Aniołku.
- A mogę przyjść do Ciebie?
- No pewnie, że możesz, Kochanie.
- Babciu, tata krzyczał na moją Siostrę. - słyszę już od drzwi. 
- A co się stało?
- Ona robiła o tak... - tu wnuczka tupie nóżkami, pokazując zachowanie starszej siostry. 
- A nie wydzierałyście sobie zabawek? Nie zaczepiałaś jej? 
   Cisza. 
   Babcia nie interweniuje, a jedynie rozmawia z "donosicielką" o tym, że należy bawić się zgodnie, nie bić, nie zabierać zabawek i słuchać rodziców. 

Fajna dziewczyna

   - Babciu, masz jedzenie? - częste pytanie trzylatki.
- Mam. 
- Dasz jeść?
- Oczywiście, Kochanie, że dam. 
   Wnuczka zjadła, popiła i stwierdziła: 
- Fajna dziewczyna z Ciebie, Babciu! ;) 

środa, 6 grudnia 2017

Mikołajki

   Jakie to wspaniałe uczucie być pomocnikiem św. Mikołaja i obdarowywać prezentami! Radość, uśmiech i szczęście na twarzach dzieci są bezcenne. I ta niezłomna wiara, że to najprawdziwszy, święty Mikołaj dotarł do naszego domu i przyniósł prezenty. I to był w dodatku 2 razy. Raz nawkładał upominków w skarpety, a drugi raz głęboko w nocy zostawił ozdobne torby pełne prezentów. 
- Jak on do nas trafił?
- A jak on wszedł do naszego pokoju?
- Skąd on wiedział, że właśnie marzyłyśmy o takich prezentach? 
- A dlaczego my go nie widziałyśmy?
- A dlaczego był 2 razy?
   Wątpliwościom i zdziwieniom nie było końca i trzeba było na wszystkie pytania poważnie odpowiedzieć. :) 
   W przedszkolu w dzień ponownie zawitał św. Mikołaj i obdarował każde dziecko prezentem. :)
   Wspaniała, niepowtarzalna atmosfera wyczekiwania na przyjście upragnionego gościa ma wielką magię. Jak dobrze, że niedługo znów będzie można jej doświadczyć. 
   Powiem na ucho, że o mnie św. Mikołaj też nie zapomniał. Grunt to wychować sobie dobrych pomocników. ;) 

wtorek, 5 grudnia 2017

Pieniądze

      Wczoraj, moja mała (3-letnia) wnuczka urządziła sobie zabawę moimi banknotami wyjętymi z portfela. Na szczęście nie schowała, nie pocięła, nie porwała, nie wyrzuciła...
   Do tej pory żadne z dzieci nigdy nie buszowało w portmonetkach, więc niespiesznie rozpakowywałam zakupy układając je w szafkach na półki. W pewnej chwili mały aniołek szczebiocze wesoło i podnosi do góry rączkę z banknotami. W pierwszej chwili oniemiałam. Coś podobnego? U nas nikt nie szpera nikomu w rzeczach osobistych, nie otwiera korespondencji, przesyłek, nie czyta e-maili, sms-ów. Szanujemy prywatność. A tu, takie maniery. Nie dopatrzyłabym się pewnie nawet wyjętych banknotów, bo nie noszę przy sobie więcej niż 100 - 200 zł, ale sam fakt grzebania w cudzych rzeczach i branie bez pozwolenia są niedopuszczalne, a zachowanie zastanawiające. No, a poza tym to nie błahostka, ale pieniądze. 
   Od razu przeprowadziłam rozmowę wyjaśniającą, a o zaistniałej sytuacji powiadomiłam córkę i zięcia, aby zwracali uwagę na to, że należy kłaść wszystko powyżej wzroku i zasięgu rączek maleństwa. 

niedziela, 3 grudnia 2017

Aby szczęśliwym być...

   - Ach, jaka jestem szczęśliwa! Jak się cieszę, że urodziłam się i żyję na tym świecie! - stwierdzenie mojej 6-letniej wnuczki po otrzymaniu kolejnych figurek Skiteez Star Wars z Lidla. :)
   - Byłabym jeszcze szczęśliwsza, gdyby mama kupiła mi pudełko, w którym można przechowywać Star Wars-y. 
   W oczach i zachowaniu dziecka malowało się prawdziwe szczęście. :) 
   Jakże niewiele potrzeba, aby być szczęśliwym...