środa, 24 lutego 2016

C, D, E czyli uczymy się grać

 Tak grała niespełna dwulatka.

A tak radziła sobie czterolatka. 

      Przeszło pół roku temu rozmawiałam z pewną Panią w sprawie udzielania lekcji nauki gry na keyboardzie. Pani zgodziła się i mieliśmy spróbować i sprawdzić czy dziecko nie jest za małe i da radę przebierać paluszkami po klawiaturze. Jednak spotkanie odciągało się i w gruncie rzeczy nie doszło do skutku.
     Dzisiaj wspólnie postanowiliśmy, że spróbujemy zacząć naukę gry. Nie wiem czy dobrze postąpiłam 
samodzielnie wprowadzając podstawy zamiast zlecić je profesjonalnie przygotowanej osobie?
     Mały aniołek rwał się do gry i grał, jak popadnie, włączał melodie, pstrykał guzikami i próbował naśladować grę starszej siostry.
     A czterolatka najpierw popatrzyła, jak gra babcia, wypowiedziała z tysiąc słów powtarzając to, co usłyszała o klawiaturze, układzie rączek i nutkach i... wzięła kartkę i kredki. Pomyśleliśmy, że to koniec pierwszej lekcji i naukę trzeba odłożyć. Jednak o dziwo, dziecko usiadło i wytrwale ćwiczyło, a na kartce zaznaczało czy dobrze zagrało czy źle. Jak dobrze, rysowała nutkę, jak źle rysowała nutkę i przekreślała ją. Babcia i rodzice chwalili, a siostrzyczka biła brawa po każdej udanej próbie.
     Z satysfakcją stwierdzam, że trzy paluszki prawej rączki poradziły sobie z klawiaturą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz