- Babciu, czy kupisz mi hulajnogę? - zapytała mnie wczoraj starsza wnuczka (3,11 lata) wracając ze mną z przedszkola.
- Nie, Kochanie, nie kupię Ci ani ja, ani mama, ani tata, ani nikt inny...
- A dlaczego? - dziecko nie dało dokończyć zdania.
- Dlatego, że my wszyscy bardzo Ciebie kochamy i chcemy, żebyś była nie tylko piękna i mądra, ale i zdrowa. Jazda na hulajnodze wyrządza nieodwracalne szkody dla zdrowia dzieci - wyjaśniłam na tyle rzeczowo i głośno, aby usłyszała to mama, która szła obok chłopca jadącego hulajnogą.
- Ale ja bym chciała pojeździć hulajnogą - nie dawała za wygrane wnuczka.
- Posłuchaj, Skarbie, może kiedyś pożyczymy od kogoś hulajnogę, a ty przejedziesz się kawałeczek. Będziesz odpychała się w jedną stronę lewą nóżką, a z powrotem prawą - uległam.
- Dobrze, babciu, może tak być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz