piątek, 17 listopada 2017

Problem z odbiorem dzieci

   Ale "przypał!"  Babcia zawiodła...

   Miałam zaprowadzić wnuczki na akrobatykę i odebrać po skończonych zajęciach do domu. Okazało się, że muszę po południu wpaść na chwilkę do pracy. Poprosiłam siostrę o odebranie wnuczek z przedszkola (jest upoważniona do odbioru) i zaprowadzenie na zajęcia. Wydawało mi się, że spokojnie zdążę je odebrać z zajęć. Niestety,  chwilka w pracy okazała się być długą chwilą i 20 min. przed zakończeniem zajęć wnuczek zdałam sobie sprawę,  że nie dam rady być punktualnie w szkole i odebrać dzieci o czasie. W innych okolicznościach powiedziałabym w pracy "do widzenia" i wyszła,  ale tym razem nie mogłam... Co zrobiłam? Poprosiłam jedną z koleżanek,  aby odebrała moje wnuczki i przyprowadziła do mnie do pracy. Nie było problemu.  Koleżanka je odebrała,  a ja zdążyłam zameldować się w szatni przed opuszczeniem budynku przez dzieci. Wszystko skończyło się dobrze. 
   Jednak w domu,  po ochłonięciu,  po emocjach i rozmowie z córką,  zięciem i dziećmi o historii odbioru dzieci inaczej spojrzeliśmy na ten problem. 
   Co byłoby,  gdybym ja nie zdążyła i nie wysłała nikogo po dzieci? 
   Co mogłoby wydarzyć się,  gdyby ktoś obcy odebrał je? 
   Czy dzieci nie poszłyby z każdym,  gdyby zostały skuszone propozycją zobaczenia małego kotka czy pieska? 
   A ja, no cóż,  przeprosiłam za całe zajście,  ale nie obiecałam poprawy,  jak na spowiedzi,  ale powiedziałam wprost,  aby zatrudnili nianię,  żeby w podobnych sytuacjach nie było problemu z odbiorem i dopilnowaniem dzieci oraz postanowiłam,  tak na wszelki wypadek,  dodać do kontaktów numer telefonu instruktora. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz